cookies

 

Serwis internetowy swiatkotow.pl używa plików cookies.

Korzystając ze strony internetowej www.swiatkotow.pl wyrażasz zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies.

Rozmiar tekstu: A+ A-
17.01.2012 Autor: Ela Grabarczyk-Ponimasz

Recenzja – Koty. Rasy – charakter – ciekawostki

Kategoria: Kultura
„Kompendium - w miarę pełny, ale zwykle podany w sposób skrótowy zasób wiedzy na jakiś konkretny temat, zawierający "esencję" tej wiedzy.
Co ja czytam?

Kompendium może także stanowić podsumowanie jakiegoś większego dzieła lub pracy naukowej. W większości przypadków koncentruje się na wybranych zagadnieniach będących przedmiotem badań lub zainteresowania ludzi. Słowo kompendium pochodzi od łacińskiego wyrazu compendere oznaczającego "ważyć (coś) razem".

Definicję kompendium przytaczam tu nie bez powodu. Na ostatniej stronie okładki publikacji „Koty. Rasy - charakter – ciekawostki”, którą właśnie mam przed sobą, możemy bowiem przeczytać, że „to niezwykłe kompendium prezentuje fascynujące spojrzenie na pochodzenie i historię udomowionych kotów. Opisy poszczególnych ras zostały wzbogacone pięknymi ilustracjami. Każdy miłośnik kotów znajdzie tutaj interesujące informacje i ciekawostki związane ze swoimi ulubieńcami.” Właśnie powyższy opis skusił mnie, miłośniczkę i właścicielkę czterech kotów, do zakupu tej książki. Wiedzy o kotach i zdjęć tych cudownych zwierząt dla prawdziwego kociarza nigdy dość.

Sama oprawa również przyciąga wzrok. Twarda, w poręcznym rozmiarze, co dla czytelnika (zwłaszcza podróżującego) bywa bardzo wygodne. Prosty, nie przeładowany graficznie projekt okładki autorstwa Tadeusza Szlaużysa doskonale komponuje się ze znajdującym się na okładce zdjęciem kota o urokliwym zielonym spojrzeniu, który przed momentem zakończył polowanie na kłębek kolorowej włóczki. Leży odprężony i zaprasza do chwili relaksu, który z pewnością zapewni ten album. Nie należy jednak oceniać książki po okładce, więc chcę czym prędzej znaleźć się w domu i rozpocząć lekturę.

Nie mam daleko, gdyż książkę kupiłam w osiedlowym sklepiku spożywczym, w którym zazwyczaj robię zakupy. Jego podstawową zaletą jest bliskość: zaledwie pół minuty drogi od drzwi mojego domu. Pracuje w nim bardzo miła i przyjazna pani, która dopieszcza stałych klientów. Zna ich upodobania, zawsze pamięta, kto jakie czasopisma kupuje, zwraca uwagę na najnowsze promocje, a niekiedy nawet odkłada produkt lub gazetę, o której wie, że będzie obiektem pożądania konkretnej osoby. Dla mnie zachowała album „Koty...”, właśnie wydany przez Ringier Axel Springer Polska w serii Fakt Album, autorstwa Jona Strouda (tytuł oryginału: „Little Book of Cats”), a przetłumaczony przez Dagmarę Burdę.

Czasami pani ze sklepu nie udaje się trafić w gust wyróżnionego klienta i wtedy odłożony kąsek trafia z powrotem na ogólnodostępną półkę, ale tym razem wydaje się, że trafiła w dziesiątkę. Zachęcona ładną oprawą, zrelaksowanym kotem na okładce (prawdopodobnie rosyjski niebieski, bo opisu brak), krótką notką z tyłu oraz ceną (12, 90 zł) nie waham się ani chwili. Pani jest wyraźnie zadowolona z przyjemności, jaką mi sprawiła, a ja jestem zadowolona z zakupu, który poprawia mi humor w deszczowe jesienne popołudnie.
Zastanawiacie się pewnie, dlaczego tak się rozwodzę nad okolicznościami, w jakich ta książka znalazła się w moich rękach. Odpowiedź jest prosta: ponieważ jest to prawie wszystko, mogę o niej powiedzieć dobrego.

Rzeczywiście fotografie przedstawicieli poszczególnych ras dołączone do opisów ras (stanowiących główną część książki) mogą zachwycić. Koty uchwycone w najróżniejszych sytuacjach, z całym bogactwem kociej ekspresji i urody. Kocięta, koty dorosłe, kocie mamy z młodymi i dumne kocury. Koty bawiące się, spacerujące, czujne, rozleniwione, zaciekawione i wpatrzone uważnie w obiektyw aparatu fotografa. Niestety, nie dowiemy się, kto wykazał się tak wielką miłością do tych zwierząt, aby zaprząc swój talent do zrobienia tych pięknych fotografii. Być może autorką jest Nailia Schwarz, która sfotografowała kota z okładki. Nigdzie w książce nie znajdziemy nazwiska autora (autorów?) pozostałych zdjęć.

Szczególnie razi to w rozdziałach poświęconych historii tego gatunku: początkom udomowienia i pierwszym wystawom.  W wielu wypadkach czytelnik musi liczyć na swoją domyślność: aha, to są mumie kotów z Egiptu, a to jest grobowiec faraona. Ale tego, gdzie odbyła się przedstawiona na zdjęciu wystawa i jak miał na imię champion otoczony kolekcją medali, bez podpisu już się nie da domyśleć. Podobną sytuację mamy przy zdjęciach kotów różnych gatunków. Bez dobrej znajomości wyglądu przedstawicieli gatunków dzikich kotowatych, czytelnik będzie miał problem. Na jednym ze zdjęć niewątpliwie widzimy manula, ale dylemat, czy na drugim widnieje kot błotny (chaus), czy może raczej kot nubijski, rozstrzygam dopiero dzięki wikipedii. To kot nubijski. Internetową notkę o tym gatunku ilustruje to samo, co w książce, zdjęcie.

To najbardziej zauważalne braki. A szkoda, gdyż zdjęcia stanowią główny atut tej publikacji. Nie można tego niestety powiedzieć o merytorycznej zawartości. Być powodem była nieuważność samego autora, być zadecydowało niedbałe tłumaczenie, ale w „Kotach...” znajduje się wiele rażących błędów. Oto kilka przykładów:

Wszystkie koty, które z nami mieszkają, należą do tego jednego gatunku. Przykłady gatunków to: tygrys, lew, gepard i nasz kot domowy (Felis catus). W ramach tego gatunku spotykamy wiele ras: kot brytyjski, kot rosyjski, pers, kot norweski leśny, kot syberyjski. Tymczasem na przykład na str. 25 czytamy: „Pozostałe gatunki, takie jak (…) maine coon czy syberyjskie powstały dzięki (…). W minionych latach , dzięki ściśle kontrolowanemu rozrodowi powstało wiele nowych, zadziwiających odmian, przez co istnieje dziś o wiele więcej „sztucznych” gatunków niż naturalnych”. Na str. 64 o kocie rasy Cymric: „Jego prawdziwe pochodzenie pozostaje niejasne – niektóre szkoły sugerują, że zanim został wzięty pod uwagę jako osobny gatunek hodowlany, żył sobie wspólnie ze swoim kuzynem – kotem manx – na wyspie Man”. Tłumaczka wielokrotnie myli gatunek z rasą, co jest niedopuszczalne. Rasa to nie gatunek, o czym wie każdy, nawet początkujący, hodowca.

W książce można też przeczytać, że polskich miłośników kotów zrzesza Polski Związek Felinologiczny. Prawdopodobnie ta pomyłka wynika z próby zastosowania analogii ze światem polskich właścicieli psów, zrzeszonych w Związku Kynologicznym. Jednak w przypadku kotów sprawa nie jest tak prosta. Polskie kluby i stowarzyszenia felinologiczne zrzeszone są w kilku międzynarodowych organizacjach (FIFe - Federation Internationale Feline, WCF - World Cat Federation, FFE - Feline Federation Europe, CFA - The Cat Fanciers’ Association). Polski Związek Felinologiczny jest tylko jednym ze stowarzyszeń (należy do WCF) i to wcale nie największym.

Inny przykład: według informacji zawartych w rozdziale „Kilka słów o kocim futerku” ubarwienie szylkretowe opisano jako charakteryzujące się „mieszaniną rudości, beżu i czerni, które wymieszane tworzą moręgowany wzór. Taki wzór jest spowodowany anomalią genetyczną właściwą tylko samicą”. I znów trzeba prostować: w futrze kotów szylkretowych występują dwa kolory futra (czarny i rudy) albo trzy (czarny, rudy i dodatek białego). Nie jest to anomalia genetyczna tylko naturalny sposób dziedziczenia barw u kotów wynikający z położenia genu odpowiedzialnego za kolor rudy na chromosomie X.

To nieistotne szczegóły? Po stwarzającej tak niekorzystne wrażenie lekturze początkowych rozdziałów trudno mieć zaufanie do opisów ras, które stanowią główną część książki. Diabeł tkwi właśnie w szczegółach, gdyż to one decydują o rzetelności publikacji. Te kilka przykładów wystarczy, by podejrzewać, że wydano ją bez zbytniej dbałości o wartość merytoryczną. Początkujących kociarzy w wielu miejscach wyprowadza na manowce, podając nieprawdziwe lub niedokładne informacje, zaś czytelników wyposażonych już w podstawową wiedzę o kotach irytuje brakiem staranności i licznymi błędami. Można ich było uniknąć. Jeśli tłumacz nie ma wystarczającej wiedzy z danej dziedziny, na scenę powinien wkroczyć redaktor. To on sprawdza, czy kompendium rzeczywiście spełnia swoją rolę, czyli stanowi w miarę pełny, ale zwykle podany w sposób skrótowy zasób wiedzy na jakiś konkretny temat. Tym razem redaktor nie wywiązał się ze swojej roli. Być może czytelnicy znajdą jakiś rodzaj satysfakcji w wyszukiwaniu kolejnych pomyłek, jednak ja oczekiwałam od książki, która nazywa się kompendium innego rodzaju doznań.

Najistotniejszy w tym kontekście wydaje się jeden z akapitów „Wstępu”: „(...) ogólnie wiadomo, że koty to eleganckie pełne wdzięku i piękne zwierzęta. Stanowią idealny „dodatek” do perfekcyjnie urządzonego domu”. Właściwym tropem jest tutaj cudzysłów. Skoro, zdaniem wydawców, kot może stanowić „dodatek” do domu, to i książka „Koty. Rasy – charakter – ciekawostki” może stanowić „kompendium”.


Tytuł: Recenzja – Koty. Rasy – charakter – ciekawostki
Autor: Jon Stroud
Tłumaczenie: Dagmara Burda
Redakcja: Justyna Mroczkowska / Studio Wydawnicze 69, Olsztyn
Przygotowanie wydania polskiego: Studio Wydawnicze 69, Olsztyn
Projekt okładki: Tadeusz Szlaużys
Zdjęcie na okładce: Nailia Schwarz / Fotolia.com
Liczba stron:120
Rok wydania:2011
Seria:Fakt Album
Wydawca:Ringier Axel Springer Polska
ISBN:978-83-7813-077-2

Komentarze (0)
Nie pamiętam hasła
Chcesz dołączyć do nas ? Zarejestruj się
 

Encyklopedia Ras

Kot Neva Masquerade

Mieliśmy już kota w butach! Teraz przyszedł czas na kota w masce!
Więcej o tej rasie

Polub nas na Facebooku!

Innowacyjna gospodarka Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego Projekt współfinansowany ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego